The Silent Sea (Netflix)
"The Silent Sea" 🇺🇸 When I find something that is related to space (Moon), I usually don’t waste much time, take out some popcorn and install it. Deliver Us The Moon followed that rule, Observation too (though the latter took us a bit further than to the Moon). I'm talking about “The Silent Sea”. Netflix caught me in a trap with its captivating trailer, after which I watched the first two episodes straightaway. The next day, two more, and finally, the last four as the plot thickened and I couldn’t stop myself. The Silent Sea is a Korean series where we face a vision of the Earth plagued by a shortage of water. It is rationed to the citizens in amounts depending on their social status. In such harsh times, the Korean space agency convenes a group of scientists and astronauts whose goal is to go to the moon. Their mission is to retrieve samples from a shutdown space station, where, according to our knowledge, everybody lost their lives due to a high level of radiation. It is almost obvious that higher-ups really try to keep important detail away from us. What seems like a simple, fetching mission becomes more complicated before we even land. The tension gradually arouses our curiosity without cheap jump-scares. What also deserves attention is a plausible storyline, meaning that theoretically, many years from now we can face similar challenges. I like that The Silent Sea does not take the easy way and throw in, for example, a horde of aliens, but mixes science and mysteries that might await us on other planets. The first episode was a bit painful for me because there are some well-known faces that I couldn't forget from other Korean movies (for example Squid Game, Crash Landing on You). I also liked the two main |
"The Silent Sea" 🇵🇱 Gdy mam do czynienia z filmem czy grą które mają coś wspólnego z Księżycem to z miejsca wyjmuje popcorn albo instaluje. Miałem tak z Deliver Us The Moon, czy też Observation (tam polecieliśmy troszkę dalej niż na Księżyc, ale co tam). Netflix złapał mnie w sidła zwiastunem, po którym z miejsca obejrzałem pierwsze dwa epizody. Mowa o "The Silent Sea". Kolejnego dnia pękły dwa kolejne odcinki i w końcu cztery ostatnie gdy film na dobre się rozkręcił. Mamy tu wizję Ziemi gdzie brakuje wody i jest ona dawkowana obywatelom w ilościach zależnych od statusu społecznego. W takich oto realiach koreańska agencja kosmiczna zwołuje grupę naukowców i astronautów której celem jest udanie się na Księżyc. Znajduje się tam stacja kosmiczna, którą zamknięto w związku z awarią i śmiercią badaczy którzy stacjonowali na niej 5 lat temu. Celem wyprawy jest zdobycie próbek, które są przechowywane na tej właśnie stacji. Wszystko pięknie tylko jak na dłoni widać, że ktoś nie chce nam podać szczegółów tej misji. Wszystko zaczyna się komplikować już przy samym lądowaniu. A to dopiero początek. Bardzo dobrze dawkowane jest tu napięcie, które stopniowo budzi naszą ciekawość bez tanich jump-scare’ów. Co również zasługuje na uwagę to dosyć „realnie” poprowadzona linia fabularna nie zaś pójście na łatwiznę i wrzucenie choćby hordy obcych. Film rozkręca się powoli ale niekoniecznie musi to być minus ponieważ buduje dzięki temu napięcie. Pierwszy epizod był dla mnie nieco bolesny bo jest tu kilka znanych twarzy których nie mogłem zapomnieć z innych filmów koreańskich (Squid Game, Crash Landing on You). Przypadła mi za do gustu para głównych bohaterów: kapitana statku oraz pani biolog-naukowca. Jeśli lubicie kino "kosmiczne" i to co niezbadane to te kilka wieczorów z The Silent Sea na pewno do straconych należeć nie będą. |