Poza tym przytuliłem Final Fantasy 9 na wyprzedaży w sklepiku Nintendo. Długo się wahałem czy warto, ale z racji tego że nigdy "dziewiątki" nie ukończyłem (kiedyś ograłem 3 z 4 płyt na PSX) to zdecydowałem się na zakup. Pierwsza godzina całkowicie rozwiała moje wątpliwości. Wsiąkłem w ten magiczny świat. Zdaje sobie sprawę że nie jest to graficzny majstersztyk i wielu z Was nie przełknęło by tej gry w tym surowym stanie, ale jest to pozycja obowiązkowa dla każdego fana Final Fantasy.
Widząc co SE wyprawia z serią przy okazji premiery "Devil May FF Cry 16" wolę jednak pozostać przy klasyce. Bo ta nowa gra wygląda jak tani browar, który nie dorówna dobremu winu. Co ciekawe wersja PC ma poprawione tekstury dzięki modowi Moguri. Pomimo to kupiłem na Switcha bo postawiłem na komfort gry aniżeli usprawnione wizualia. Chyba nawet dokupię remaster Final Fantasy 8 bo z przyjemnością odwiedzę Balamb Garden i potowarzyszę Squallowi w jego przygodzie.
Rozpocząłem swoją przygodę razem z Zidanem i spółką. Świat FF9 jest magiczny, pełen fantastycznego klimatu i czuć tu smak wielkiej przygody.
Po dramatycznej ucieczce z zamku w Aleksandrii i porwaniu Księżniczki Garnet, rozbijamy się w lesie. Księżniczka niestety znika i musimy wyruszyć na jej poszukiwania.