Drakengard 3 (2013, Drag-on Dragoon 3 🇯🇵)
Nier, Drakengard, Drag-on Dragoon, Automata, Replicant... są to hasła które dla sławiących imię Yoko Taro znaczą wiele. Postanowiłem przekonać się sam jak wiele będą one znaczyć dla mnie, oraz po jakiego grzyba ona ma tego kwiata w oku. Przecież to nieestetyczne! I tak właśnie rozpocząłem przygodę od Zero (pun intended!).
Tak po prawdzie to zaczynam od “trójki” bo mowa o trzeciej części Drakengarda znanego w Japonii pod tytułem Drag-on Dragoon. Bohaterką Drakengarda 3 jest kobieta w bieli o imieniu Zero. Jej siostry to również cyferki… Jeden, Dwa, Trzy, Cztery oraz Pięć. Ich rodzice mięli chyba fioła na punkcie matmy.
Od samego początku gra zaskakuje. Rozsiadłem się w fotelu aby zobaczyć wstęp do gry i zacząłem wsłuchiwać w słowa narratora. Ten w dość standardowy sposób zaczął nam nakreślać historię sióstr, które to pokonały złych tego świata i stały się wielbione przez plebs, aż tu nagle... no właśnie. Tego się nie spodziewałem. Przekonacie się sami jak zagracie albo z filmiku poniżej.
Tak po prawdzie to zaczynam od “trójki” bo mowa o trzeciej części Drakengarda znanego w Japonii pod tytułem Drag-on Dragoon. Bohaterką Drakengarda 3 jest kobieta w bieli o imieniu Zero. Jej siostry to również cyferki… Jeden, Dwa, Trzy, Cztery oraz Pięć. Ich rodzice mięli chyba fioła na punkcie matmy.
Od samego początku gra zaskakuje. Rozsiadłem się w fotelu aby zobaczyć wstęp do gry i zacząłem wsłuchiwać w słowa narratora. Ten w dość standardowy sposób zaczął nam nakreślać historię sióstr, które to pokonały złych tego świata i stały się wielbione przez plebs, aż tu nagle... no właśnie. Tego się nie spodziewałem. Przekonacie się sami jak zagracie albo z filmiku poniżej.
|
Zero jest świetnie napisaną postacią. Jest nieprzewidywalna niczym Ling Xiaoyu w Tekkenie. Nie wiadomo czy traktować jej słowa na poważnie czy z przymrużeniem oka. Jest przy tym przebiegła i przez całą grę zastanawiał mnie powód rozpoczęcia przez nią tej krucjaty przeciwko swoim siostrom.
Poza tym jest piękna. Wygląda wspaniale i od samego początku pozostawia po sobie piorunujące wrażenie. Aura która ją otocza jest niczym żelazna pięść krusząca mury, której nic nie jest w stanie zatrzymać. Zarówno Zero jak i jej wspomniane wcześniej siostry potrafią korzystać z magii gdy “śpiewają”. I tu warto zaznaczyć że nie jest to jakieś “lalala” jakby się mogło wydawać, tylko potęga ich głosów. Bardziej niż śpiew moim zdaniem pasowałby tu zwrot: “barwa głosu”, którego natężenie wzrasta i wzmaga na sile. Dzięki temu są one w stanie między innymi przywoływać monstra do walki u ich boku (obrońców), czy też wejść w stan furii gdy zadawane obrażenia i szybkość ulegają drastycznemu zwiększeniu. Brzmi i wygląda to dość epicko i moja pierwsza reakcja była chyba porównywalna do widoku animacji przywoływania (summona) Shivy dwie dekady temu gdy ogrywałem Final Fantasy 7 po raz pierwszy. Walki z bossami są to jedne z moich ulubionych momentów podczas gry. Muzyka zaś wciska nas w fotel niczym "liść" w twarz od Kratosa. MNIAM!! |
Zero poznajemy w dość jednoznacznej sytuacji. Pała ona niezrozumiałą żądzą uśmiercenia wszystkiego co stanie na jej drodze. Z miejsca zrozumiałem dlaczego na zwiastunach skąpana jest w morzu krwi. Krew leje się tu potokami, tryska na lewo i prawo, plami naszą suknię oraz ekran telewizora. Po każdej wieczornej sesji musiałem brać prysznic i malować ściany na nowo. Taki bałagan! Chwilami, na zbliżeniach, wygląda ona na żywcem wyjętą z jakiegoś krwawego horroru.
Zero nie kryje swoich uczuć… przynajmniej tych negatywnych, bo te pozytywne też początkowo zawoalowane są w negatywny sposób. Hehe. Bardzo przypadł mi do gustu jej temperament objawiający się poprzez dobrze przemyślane i napisane dialogi. Rozmowy pomiędzy Zero, a jej siostrami są galanterią wysublimowanej złośliwości.
Warstwa audio zasługuje na osobny akapit bo jest to małe mistrzostwo świata. Niezależnie czy mamy na myśli kojące aranżacje podczas ekranów ładowania (na PS3 mamy 20-25 sekund), czy te podbijające adrenalinę podczas starć, mamy świadomość że ścieżka dźwiękowa została dopracowana pieczołowicie. Wykorzystano tu orkiestrę symfoniczną, chór, żeński wokal oraz dynamiczne, elektroniczne brzemienia.
Co ciekawe autorom udało się dobrze ukazać grymasy oraz mimikę twarzy podczas złośliwości wypowiadanych w dialogach. Często podczas gry zatrzymywałem się żeby wysłuchać tego co mają do powiedzenia bohaterowie tej historii, bo walka w takim momencie MNIE ROZPRASZAŁA. Rozumiecie to? W grze gdzie motywem przewodnim jest walka ja wybrałem dialogi. Nie dlatego że walka jest do bani, ale dlatego że nie chciałem przegapić humoru, sarkazmu naszych bohaterów i wzajemnych przytyków czy też informacji, które pozwolą nam lepiej zrozumieć co motywowało Zero do działania. Bawił mnie też w niektórych momentach humor sytuacyjny który zaserwowali nam twórcy. Słowo klucz to “lawina” dla tych co grali.
Było to również spowodowane tym że grałem po japońsku i chciałem mieć pewność że zrozumiałem przesłanie poprawnie. Szkoda że nie było angielskich napisów bo z pewnością uciekły mi pewne niuanse fabularne. Aktorka podkładająca głos Zero w wersji japońskiej wykonała swoją pracę perfekcyjnie. Moim zdanie brzmi ona bardzo wiarygodnie. Coś jak Kratos (znowu!) i respekt, który budzi swoim głosem.
Było to również spowodowane tym że grałem po japońsku i chciałem mieć pewność że zrozumiałem przesłanie poprawnie. Szkoda że nie było angielskich napisów bo z pewnością uciekły mi pewne niuanse fabularne. Aktorka podkładająca głos Zero w wersji japońskiej wykonała swoją pracę perfekcyjnie. Moim zdanie brzmi ona bardzo wiarygodnie. Coś jak Kratos (znowu!) i respekt, który budzi swoim głosem.
Jeżeli mówimy o samym gameplayu to każdy duży rozdział składa się z podrozdziałów gdzie zgodnie z tokiem fabuły poszukujemy informacji o miejscu pobytu naszych sióstr. Robimy to głównie szlachtując wszystko co stanie na naszej drodze. Lokacje są jednak bardzo ograniczone i nie możemy zejść z głównej ścieżki poza miejscami gdzie autorzy ukryli skrzynie ze skarbami. Drag on Dragoon 3 jest dynamiczną korytarzówką gdzie nie sposób się zgubić. Przypomina mi to trochę MGRising Revengeance. Raidenowi zarzucałem w mojej recenzji zbyt mało możliwości interakcji z otoczeniem; zbyt małą plastyczność. Pomimo tego że przygoda Zero opiera się na podobnych schematach (maluczcy my vs. piętrowi przeciwnicy), jakimś trafem te ograniczenia wcale mnie nie irytowały aż tak w DOG3.
Sterowanie jest dosyć standardowe i nie rozumiem dlaczego niektórzy narzekają na ten element gry. Mamy tu dashowanie (R1), blok (kółko), skok (iks), dwa przyciski odpowiadające za atak (słaby-kwadrat, mocny-trójkąt), lokowanie się przeciwniku (L1) oraz zmianę celu (lewy analog) oraz broni (L2 lub R2). Poza tym Zero potrafi wejść w stan furii przypominający rage mode z God of War gdy Kratos (to już trzecie nawiązanie!) zadaje większe obrażenia. Z Zero jest podobnie. Przemiana czyni z niej maszynkę do zabijania i nie raz ratuje skórę podczas walk z bossami lub gdy jesteśmy zdominowani przez wrogów, a cele priorytetowe są trudno dostępne zmuszając nas do szybkiej eliminacji mięsa armatniego.
Walki jednak są satysfakcjonujące, a szlachtowanie naszych oponentów przypomina taniec we krwi. Niczym amok podczas którego przemieniamy się w bezwzględna maszynę a czerwień na naszych białych szatach, twarzy oraz ostrzu są świadectwem naszej determinacji. Same walki z bossam uważam za sprawiedliwe. Jeśli gramy uważnie i egzekwujemy obraną taktykę to z czasem nasza praca przyniesie owoce. W przeciwieństwie do takiego Demon’s Souls gdzie po jednym trafieniu leżę w piachu nie mając pojęcia nawet co się stało. Po kilku próbach człowiek po prostu da sobie spokój no chyba że ma preferencje masochistyczne i chciałby dołączyć do ekipy Zero. W Drakengard 3 jeżeli rozpracujemy naszego przeciwnika to walka jest znacznie łatwiejsza i nie ma tu jakichś frustrujących jednouderzeniowych zgonów dając nam szanse zapoznania się ze stylem walki i atakami wroga.
Dobrze zbalansowany system walki moim zdaniem idzie w parze z wyważonymi odstępami pomiędzy checkpointami. Zdarzyło mi się zginąć kilkukrotnie ale nigdy nie było to skwitowane: “To nie fair” i zazwyczaj powodem tego było moja nieporadność, fakt braku rozpracowania bossa na co jest podatny lub odporny. Innym możliwym powodem jest praca kamery. Jako że gra oferuje nam możliwość lokowania na przeciwniku lub też swobodnej eksploracji to czasem się "gubi" i mamy problemy z orientacją. U mnie miało to miejsce głównie podczas etapów w powietrzu. Misje te są jednak ciekawym dodatkiem i wprowadzają trochę różnorodności. Gra potrafi także miejscami chrupnąć przy większej ilości adwersarzy oraz fajerwerków na ekranie. Na szczęście dzieje się tak tylko sporadycznie.
Walki jednak są satysfakcjonujące, a szlachtowanie naszych oponentów przypomina taniec we krwi. Niczym amok podczas którego przemieniamy się w bezwzględna maszynę a czerwień na naszych białych szatach, twarzy oraz ostrzu są świadectwem naszej determinacji. Same walki z bossam uważam za sprawiedliwe. Jeśli gramy uważnie i egzekwujemy obraną taktykę to z czasem nasza praca przyniesie owoce. W przeciwieństwie do takiego Demon’s Souls gdzie po jednym trafieniu leżę w piachu nie mając pojęcia nawet co się stało. Po kilku próbach człowiek po prostu da sobie spokój no chyba że ma preferencje masochistyczne i chciałby dołączyć do ekipy Zero. W Drakengard 3 jeżeli rozpracujemy naszego przeciwnika to walka jest znacznie łatwiejsza i nie ma tu jakichś frustrujących jednouderzeniowych zgonów dając nam szanse zapoznania się ze stylem walki i atakami wroga.
Dobrze zbalansowany system walki moim zdaniem idzie w parze z wyważonymi odstępami pomiędzy checkpointami. Zdarzyło mi się zginąć kilkukrotnie ale nigdy nie było to skwitowane: “To nie fair” i zazwyczaj powodem tego było moja nieporadność, fakt braku rozpracowania bossa na co jest podatny lub odporny. Innym możliwym powodem jest praca kamery. Jako że gra oferuje nam możliwość lokowania na przeciwniku lub też swobodnej eksploracji to czasem się "gubi" i mamy problemy z orientacją. U mnie miało to miejsce głównie podczas etapów w powietrzu. Misje te są jednak ciekawym dodatkiem i wprowadzają trochę różnorodności. Gra potrafi także miejscami chrupnąć przy większej ilości adwersarzy oraz fajerwerków na ekranie. Na szczęście dzieje się tak tylko sporadycznie.
Poza wątkiem przewodnim, gra oferuje również serię wyzwań powiązanych z lokacjami które eksplorujemy. Odhaczanie ich pomaga nam przykładowo na zwiększenie ilości "flaszek leczących (hehe)" jakie możemy ze sobą zabrać czy też odblokowuje bronie. Przed każdą misją mamy możliwość zmiany broni, ulepszenia czy też kupienia wszelkich przedmiotów.
Znając konstrukcję fabularną Nier Automata, podobnie tutaj mogliśmy zgadywać że ukończenie podstawowego scenariusza nie jest wszystkim co ma do zaoferowania Drakengard 3. Po obejrzeniu creditsów mamy dostęp do dodatkowych scenariuszy. Podwyższa się również poziom trudności. Szeregowi żołnierze z determinacją nas ścigają aby zgładzić i nieustannie atakują.
Wspomnianych adwersarzy będziemy przepędzać za pomocą czterech rodzajów broni: miecza, włóczni, rękawic oraz chakry (okręgu, który zasadą działania przypomina coś na kształt boomerangu). Każda a broni poza ilością zadawanych obrażeń i czterech poziomów możliwego upgrade’u jest również opisana atrybutem zasięgu: krótki, średni oraz daleki. Możemy zwiększyć poziom broni za walutę zdobywaną podczas gry łącząc ją ze specjalnymi “kartami” reprezentującymi surowce, które zdobywamy podczas gry.
Sprawne korzystanie z broni zależnie od zmieniającej się sytuacji na polu walki jest podstawą sukcesu. Niektórzy przeciwnicy potrafią być zmorą jeśli atakujemy ich niewłaściwym orężem. Zero może “w locie” wybierać pomiędzy czterema zabranymi przez nas na misję brońmi. Jest to zmiana w stosunku do części drugiej gdzie trzeba było zapauzować grę i w menu gry dokonać stosownych zmian. Jest to zdecydowany plus bo podtrzymuje dynamikę starć. Jaka że każda z broni które zdobywamy w grze oferuje trochę odmienne ataki, uważam że warto byłoby mieć dostęp do jakiejś lokacji treningowej gdzie możemy sprawdzić jaka broń sprawia nam największą satysfakcję. Poza tym kolejny zgrzyt to moim zdaniem brak możliwości sprzedaży broni. Upgrade’y kosztują niemało i często wpada w nasze ręce lepsza broń niż ta którą posiadamy obecnie. Wtenczas broń na poziomie 1 będzie lepszą inwestycją niż broń na poziomie 3 oferując lepsze perspektywy pod względem obrażeń po dokonaniu ulepszeń. Problem w tym że to co zainwestowaliśmy w dany oręż nigdy się nam nie zwróci i musimy ciułać pieniążki na drogie ulepszenia. Choć jeśli planujecie Platynę nie powinno zrobić wam to większej różnicy.
Znając konstrukcję fabularną Nier Automata, podobnie tutaj mogliśmy zgadywać że ukończenie podstawowego scenariusza nie jest wszystkim co ma do zaoferowania Drakengard 3. Po obejrzeniu creditsów mamy dostęp do dodatkowych scenariuszy. Podwyższa się również poziom trudności. Szeregowi żołnierze z determinacją nas ścigają aby zgładzić i nieustannie atakują.
Wspomnianych adwersarzy będziemy przepędzać za pomocą czterech rodzajów broni: miecza, włóczni, rękawic oraz chakry (okręgu, który zasadą działania przypomina coś na kształt boomerangu). Każda a broni poza ilością zadawanych obrażeń i czterech poziomów możliwego upgrade’u jest również opisana atrybutem zasięgu: krótki, średni oraz daleki. Możemy zwiększyć poziom broni za walutę zdobywaną podczas gry łącząc ją ze specjalnymi “kartami” reprezentującymi surowce, które zdobywamy podczas gry.
Sprawne korzystanie z broni zależnie od zmieniającej się sytuacji na polu walki jest podstawą sukcesu. Niektórzy przeciwnicy potrafią być zmorą jeśli atakujemy ich niewłaściwym orężem. Zero może “w locie” wybierać pomiędzy czterema zabranymi przez nas na misję brońmi. Jest to zmiana w stosunku do części drugiej gdzie trzeba było zapauzować grę i w menu gry dokonać stosownych zmian. Jest to zdecydowany plus bo podtrzymuje dynamikę starć. Jaka że każda z broni które zdobywamy w grze oferuje trochę odmienne ataki, uważam że warto byłoby mieć dostęp do jakiejś lokacji treningowej gdzie możemy sprawdzić jaka broń sprawia nam największą satysfakcję. Poza tym kolejny zgrzyt to moim zdaniem brak możliwości sprzedaży broni. Upgrade’y kosztują niemało i często wpada w nasze ręce lepsza broń niż ta którą posiadamy obecnie. Wtenczas broń na poziomie 1 będzie lepszą inwestycją niż broń na poziomie 3 oferując lepsze perspektywy pod względem obrażeń po dokonaniu ulepszeń. Problem w tym że to co zainwestowaliśmy w dany oręż nigdy się nam nie zwróci i musimy ciułać pieniążki na drogie ulepszenia. Choć jeśli planujecie Platynę nie powinno zrobić wam to większej różnicy.
Są gry, które po wyłączeniu konsoli zapominamy.
Są gry, które wyłączamy zaraz po uruchomieniu.
Są w końcu takie, które zostają z nami nawet gdy konsola jest wyłączona.
Taką właśnie dla mnie był Drakengard 3.
Ja po wyłączeniu konsoli myślałem o Zero. O tym do jakiego finału zmierza jej historia.
Są gry, które wyłączamy zaraz po uruchomieniu.
Są w końcu takie, które zostają z nami nawet gdy konsola jest wyłączona.
Taką właśnie dla mnie był Drakengard 3.
Ja po wyłączeniu konsoli myślałem o Zero. O tym do jakiego finału zmierza jej historia.
|
Ostatecznie
|
Downloadable Content (DLC)
FIVETWO |
FOURONE |
THREEZERO |